Więc, w niedziele wróciłam do domu. Nikomu nic nie mówiąc i robiąc wszystkim niespodziankę. Naprawdę warto było! Byli porządnie zaskoczeni. (I całe szczęście, ze padał deszcz i mama i julek byli w domu bo było by nieciekawie. Taty tez akurat wtedy nie było)

Podróż do domu zajęła z pewnością dobę (nie pamietam dokładnie, ale było długo) w była chwilami BAAAARDZO nie wygodna, ale dojechaliśmy. Dziwnym uczuciem było ładować w domu i wiedząc, że nikt nie wie, że jesteśmy w domu.

A bycie w domu jest dziwnym uczuciem. Miło było sie ze wszystkimi spotkać, ale tak jak w zeszłym roku to juz jestem gotowa, zadowolona i chętnie juz wrócę na np Wyspy Cooka.

Ahh ale tam to było^^

Cieżko jest tez sie przestawić spowrotem. Przestawić czas i godziny snu do normy. Cieżko jest sie utrzymać obudzonym dłużej niż do 19-20..
Cieżko jest tez sie przestawić na myśl o tym, że samochody jeżdżą po złej stornie (tak po złej). Wiec kończy sie na tym, że patrzę w złą stronę kiedy przechodzę przez ulice 👍🏼👍🏼👍🏼