Siedzimy sobie na lotnisku i czekamy aż minuty poruszą sie do wpoldo drugiej żebyśmy mogli wejść na samolot do Brisbane. Ale mogę napisac szybko co sie działo u nas w nocy. 
Amianowicie zaczęło sie od tego, że nasze drzwi do pokoju przestały działać, wiec jedna dziewczyna poszła do recepcji żeby zapytać o pomoc z drzwiami. Jeżeli nic by sie nie dało zrobić to byśmy musieli but włożyć w drzwi i tak mieć całą noc. Po ~20mintuach majstrowania przy drzwiach udało mu sie naprawić nam drzwi! :D wiec mogliśmy spokojnie pójść spać wiedząc ze gdyby co to wejdziemy zpowtórem do pokoju. 

Myślałam, że będziemy mieli spokojną noc..
Ale potem ~2.30 cały pokój sie obudził bo alarm wściekłe wył . Alarm pożarowy ! Po kilku minutach namysłu i siedzenia w łóżkach zupełnie nie wiedzącym co sie dzieje jedna dziewczyna wystawiła głowę za drzwi i widziała, że wszyscy inni i innych pokoju wychodzą. Wiec i my tez. Po kilku krokach usłyszeliśmy wiadomość z głośników mówiącą, że wszyscy muszą opuścić budynek . Wiec ruszyszlimsy. Z 7 piętra w dół. Na dole zostaliśmy wysłani na tyły/bok budynku gdzie jest "miejsce na spotkania przy awariach" tam staliśmy (niektórzy ze zmęczenia siedzieli) pewnie godzinę zanim nas znów wpuścili do środka. 
Okazało sie na szczęście, że nigdzie sie nie paliło! Tylko ktoś zepsuł i przy tym włączył alarm pożarowy na jednym z pięter ... Potem już mogliśmy spokojnie wrócić do spania! 

Rano jak poszliśmy kupić śniadanie to całe ulice były pełne dymu i pachniało jakby coś gdzieś sie paliło, ale czy tak było czy nie tego niestety nie wiemy. 



Kommentera

Publiceras ej